sobota, 6 grudnia 2014

Sposób na pożółkłe okna PCV

Witaj. Ty też masz co roku problem z pożółkłymi oknami z PCV? Jeśli w pobliżu palą w konwencjonalnych piecach, to na pewno i Ciebie to dotyczy.

Próbowałem kiedyś różnych środków, mleczek i innych cudownych płynów, bo to przecież PCV, więc trzeba z tym delikatnie - myślałem. A tu ani delikatnie, ani z naciskiem, ani papierem, ani szmatką, bo ten żółty nalot jakby wżarty w ramy.

Aż kiedyś podsunięto mi bardzo dobrze znany płyn, którego bałem się na PCV zastosować, bo jest w wielu sytuacjach agresywny. Ale - jak się okazało - nie na PCV.
Bo gdy nasączyć intensywnie szmatkę, doskonale odtłuszcza powierzchnię moich okien PCV, pozbawiając ja żółtych osadów i szybko odparowuje. To zwyczajny aceton. Jeśli powierzchnia po czyszczeniu staję się matowa, to wystarczy wypolerować ją czystą i suchą szmatką i okna jak nowe. 

Myślę, że moje okna z PCV nie różnią się od Waszych i przedstawiona dziś metoda wybawi Was z kłopotu, nie robiąc oknom krzywdy. Jestem raczej o to spokojny. Miłego mycia szyb, gdy ramy będą już białe jak trzeba.

czwartek, 23 października 2014

CZYSTE POMNIKI z lastryko i ...

Akurat ten aspekt wybrałem umieszczając go w tytule, ponieważ pora ku temu odpowiednia. Wielu z nas męczy się, aby doprowadzić do należytej czystości pomniki przed zbliżającym się świętem. Ja już od wielu lat stosuję tylko jeden płyn, który radzi sobie z - wydawało by się - zabrudzoną powierzchnią lastryko. Otóż to nie jest zwykły brud, czyli piasek i kurz. To żywe organizmy, które przybrały głównie czarny i zielonawy kolor. Nie wystarczy detergent. To trzeba "czyścić" specjalnie, bo nawet jeśli z wielkim trudem wyszorujemy pomnik, to w bardzo krótkim czasie, za rok na 100%, wszystko trzeba będzie powtórzyć! A po co tak się męczyć? Proponuję sprawdzone rozwiązanie, w moim przypadku spokój mam na 2-3 lata i nalot nigdy nie będzie już tak intensywny.
 Co to takiego?
Biorę płyn w butelce ze spryskiwaczem, idę w bezdeszczowy i niezbyt wietrzny dzień na cmentarz, zmiatam piasek, liście i igliwie z nagrobka, spryskuję całą powierzchnię i w zasadzie nie muszę nic więcej robić, a efekt oczyszczająco-wybielający pojawi się w ciągu minut od momentu spryskania. Mogę po kilkunastu minutach opłukać wszystko wodą, ale nie muszę. Często pozwalam, aby spadł deszcz i efekt będzie taki sam, a nawet lepszy. Pomnik odświeżony, ożywiony i jakby bielszy, ale bez jakichś zacieków. Mówimy o lastryko. A, ha! Zapomniałem wymienić nazwę tego cudownego eliksiru. To PILMAS zwany przez producenta "Zabójcą pleśni". 
Niezastąpiony jesienią w naszych hermetycznych, słabo wietrzonych pomieszczeniach ze zbyt szczelnymi oknami, gdzie trzeba spryskiwać zwłaszcza narożniki ścian i sufitów, łazienki, niedogrzane korytarze, słowem wszędzie tam gdzie głównie brak należytej wentylacji i skrapla się zawarta w domowym powietrzu wilgoć. A przyroda tylko na to czeka - pojawia się pleśń!
Ostatnio coraz większą plagę stanowią namnożenia się drobnoustrojów na tynkach "zdobiących" elewacje niedawno odnowionych i docieplonych bloków i domków. Na pewno widzieliście takie jak gdyby zacieki koloru brunatno-czerwonego lub zielonego. Ten preparat poradzi sobie i z nimi, ale trzeba wejść na drabinę czy rusztowanie, więc to dosyć trudna sprawa, ale widziałem efekty u tych, którzy zadali sobie trud i jak na razie po latach nic tam się z powrotem nie pojawia. Tak więc polecam ten środek, jest bardzo skuteczny, a zastosowany na białej farbie, nie zabrudzonej kurzem, często nie wymaga malowania po odgrzybieniu! Ma działanie wybielające (Cl) i bakteriobójcze (inne - dawniej podkreślaliśmy, zagraniczne - komponenty). Wady? Trochę śmierdzi chlorem, więc trzeba wietrzyć i uważać na ubranie, w którym pracujecie, a które też może wam wybielić (czytaj: zaplamić na różne kolory) bo spodnie dżinsowe już musiałem kiedyś wyrzucić. Ale coś, za coś.
Dostępny w bardzo wielu sklepach w całym kraju w bardzo różnych cenach...